Co bynajmniej nie było prawdą.
Stanowczo za długo - nagle to zrozumiał - pozostawał sam. Chociaż wokół niego przewijało się mnóstwo ludzi - w Aethiopii, w VKF, w mieście, na posterunku policji - nadal czuł się samotny. I nie pamiętał już nawet, kiedy przestał odpowiadać na telefony od Karla i brata, czy to ze wstydu czy ze skrępowania. Ale teraz z tym koniec, zdecydował, pijąc zupę. Kiedy Kat wróci, zwierzy się jej ze wszystkiego, co mu się przydarzyło od ich ostatniego spotkania. A potem - jeśli ona zechce - zrobi to, czego pragnął najbardziej (za wcześnie czy nie, mniejsza o to, Karo by zrozumiała... prawdopodobnie): będzie leżał przy niej w tym łóżku, trzymał ją w ramionach i ona też będzie go obejmować. Nie sądził, aby był zdolny do czegoś więcej i może Kat nie weźmie mu tego za złe, ale teraz rozpaczliwie potrzebował tylko jej ciepłego uścisku. Przedtem jednak odstawił kubek, odsunął tacę na bezpieczną odległość, położył głowę na poduszce... I nagle resztkami sił uświadomił sobie, że zasypia. 61. Chloe wydawało się, że siedzi tak już całe wieki, wsłuchując się w różne domowe odgłosy, aż wreszcie na korytarzu rozległy się kroki Flic, zmierzającej do pokoju Imogen. Dla pewności odczekała jeszcze kilka minut, a potem cichutko wymknęła się na dół, żeby odszukać Zuzannę. Terapeutka siedziała w kuchni przy stole, z Kahlim u stóp, obejmując rękami kubek z jakimś napojem. - Mogę z tobą porozmawiać? - spytała cicho dziewczynka. - Oczywiście. - Zuzanna odstawiła kubek. - Siadaj. - Nie tutaj - szepnęła Chloe. - Na górze czasem słychać, co się tutaj mówi. Zuzanna zmierzyła ją uważnym wzrokiem. - A gdzie będzie dobrze? - Nigdzie. Ale chyba najlepiej się nada Cichy Pokój. 329 Zuzannie trudno było określić, jak czuła się po tej rozmowie. Oszołomiona. Zszokowana. Przerażona... nie tyle fałszerstwami nieszczęsnej Chloe, gdyż bez wątpienia mała popełniła je pod przymusem - ale okropnymi wnioskami płynącymi z jej wyznań. Teraz Zuzanna pilnie musiała wszystko gruntownie przemyśleć. Ale najpierw powinna dojść do porozumienia z Chloe. Siedziały obie na kanapie Karo. Dziewczynka drżała i miała zaczerwienione oczy. - Słusznie postąpiłaś, kochanie, że mi o tym powiedziałaś. - Naprawdę? - Chloe wciąż wyglądała na wystraszoną. - Tak. - Zuzanna bardzo się starała, żeby jej głos brzmiał spokojnie. - Rozumiesz, powierzyłaś teraz swoje problemy mnie i była to bardzo rozsądna decyzja, zresztą jedyna, jaką mogłaś podjąć. - Mogłam jeszcze siedzieć cicho. - I naprawdę myślisz, że komukolwiek wyszłoby to na dobre? - Nie wiem. - Nie wyszłoby. - Zuzanna zrobiła przerwę, po czym postawiła sprawę jasno: - Nie zamierzam udawać, że wiem, jak najlepiej rozegrać to, co mi powiedziałaś. - Zawiadomisz policję? Dostrzegła przerażenie w niebieskich oczach. - Nie. - Zastanawiała się przez chwilę. - W każdym razie na pewno