że podejmuję ryzyko. Mogę powiedzieć tyle, że nigdy nie

  • Maryna

że podejmuję ryzyko. Mogę powiedzieć tyle, że nigdy nie

11 April 2021 by Maryna

byłeś mi obojętny. Chciała cofnąć rękę, on jednak przykrył ją swoją dłonią i przytrzymał. – Gdy moja mama umarła, Daisy powiedziała mi, że to okrucieństwo losu stracić zarówno męża, jak i jedyne dziecko. Była rozgniewana i uważała, że w jej przypadku długie życie byłoby tylko kolejnym dopustem bożym. Ale ja miałem tylko ją i wiedziała o tym, więc starała się postępować najlepiej jak mogła w tej sytuacji. Po jakimś czasie jej gniew minął i znów zaczęła normalnie żyć. – Ja nigdy nie czułam gniewu – powiedziała Lucy. – Owszem, czułaś. Milczała. – Colin zostawił cię z dwójką dzieci i życiem, które ci się nie podobało. Potem twoi rodzice wyprowadzili się do Kostaryki właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebowałaś. A z Jacka Swifta nie miałaś żadnego pożytku. Zagrzebał się we własnej rozpaczy, w swojej pracy, ideach i koncepcjach na to, jak powinnaś wychowywać jego wnuki. – Sebastian przerwał, ale gdy Lucy nie zaprzeczyła, nie zaczęła prostować jego słów ani nie odesłała go do diabła, mówił dalej: – Gdybym przyjechał na pogrzeb albo spotkał się z tobą później, to chciałbym przyjąć ten gniew na siebie. – Szkoda, że nie mogłeś tego zrobić – powiedziała cicho. – Bardzo wtedy potrzebowałam zrzucić go na kogoś. Chyba i tak po części zwaliłam go na ciebie, mimo że cię tam nie było. – Przeklinałaś mnie w żywy kamień, tak? – Owszem. – Uśmiechnęła się. – Masz rację, byłam bardzo zła. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Miałam tak wiele do zrobienia, tyle emocji, z którymi musiałam sobie poradzić. Gniew był na samym końcu mojej listy zmartwień. I czułam się winna. Do dziś się tak czuję. – Wiem. – Rozumiesz to. – Spojrzała na niego. Podniosła się i wzięła głęboki oddech. – Jaki piękny dzień. No cóż, idź do Barbary. Jeśli znajdziesz u niej jakieś martwe zwierzęta, to możesz ją odprowadzić prosto na posterunek policji. Masz moje błogosławieństwo. – Chcesz się założyć, że to ona? – Nie. Zawsze lubiłam Barbarę i zawsze myślałam, że ona mnie też lubi. – Może tu nie chodzi o ciebie. – Przecież to ja znalazłam nietoperza w swoim łóżku! Skinął głową i również wstał. – Masz rację. To jest bardzo osobista sprawa. Skrzyżowała ramiona na piersiach. Sebastian widział, jak bardzo Lucy jest poruszona myślą, że wieloletnia sekretarka jej teścia może tak źle życzyć jego synowej. – Chyba wyciągam zbyt daleko idące wnioski – powiedział. – Barbara Allen na razie nie jest nawet podejrzaną. Może mieć bardzo dobre alibi lub też jakieś informacje, które pchną nas we właściwym kierunku. – W każdym razie uważaj. Nie mam ochoty znów cię zdrapywać ze skał.

Posted in: Bez kategorii Tagged: córka joanny szczepkowskiej, anna iberszer, kotka oddam warszawa,

Najczęściej czytane:

zaczęła wachlować ...

cienką chustką, którą zasłaniała dekolt sukni. W kuchni panował taki żar, że ograniczyła troskę o skromność do koniecznego minimum - zrezygnowała z pończoch, halki, gorsetu i miała na sobie tylko prostą sukienkę z bladoróżowego muślinu, świeżą koszulę oraz parę ... [Read more...]

teraz zdecydował ...

się na stały związek. Dla niej. - Moglibyśmy się pobrać po twoich dwudziestych pierwszych urodzinach, w Buckley on the Heath, jeśli zechcesz. To jedyna zaleta bycia młodszym synem, można się żenić bez ... [Read more...]

ęła wdzięcznie i ...

usiadła obok. - Mam nadzieję, że ci będzie smakowało. Watier słynie w całym Londynie. - Pyszne - odparła, unosząc łyżkę do ust. - Prawie tak dobre, jak to, co sama gotuję na ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 alex.swidnica.pl

WordPress Theme by ThemeTaste