odejść, zanim do reszty się pan ośmieszy.
Virgil spiorunował wzrokiem kuzynkę. W jego oczach odbijał się gniew i upokorzenie. - Mój ojciec o wszystkim się dowie - zagroził. - Podobnie jak cały Londyn - dodał Balfour spokojnie. - Do widzenia. Retting zacisnął usta i oddalił się w noc. Lucien ziewnął i usiadł na swoim miejscu. - Przynieś nam madery - polecił lokajowi, który stał tuż przy loży. - Tak, milordzie. Alexandra odetchnęła głęboko. - Chciałabym już wrócić do domu - powiedziała drżącym głosem. - Thompkinson! - zawołał hrabia. Służący zatrzymał się w pół kroku. - Milordzie? - Sprowadź powóz. - Tak, milordzie. - Dziękuję - szepnęła Alexandra, otulając się szalem. - Nie ma za co. Nie zniósłbym widoku tego idioty ani minuty dłużej. Pani Delacroix poklepała ją po ramieniu. - Tak, moja droga, co za okropny człowiek. Naprawdę jesteś siostrzenicą diuka Monmoutha? - Mamo - skarciła ją Rose. - Lex później nam wszystko opowie. Chodźmy już. Zimno mi. Przez całą drogę do Balfour House lord Kilcairn nie odezwał się słowem. Gdy panie Delacroix udały się na górę, chwycił guwernantkę za ramię. - Wimbole, panna Gallant i ja będziemy w ogrodzie. - Tak, milordzie. Hrabia poprowadził ją do wyjścia. Zeszli po schodach. - Na pewno chce pan wiedzieć, dlaczego nie wspomniałam o swoich koligacjach, kiedy mnie pan zatrudniał - domyśliła się Alexandra, idąc ścieżką wysadzaną różami. - Nie utrzymuję stosunków z moją rodziną. - A przez cały czas zmuszała mnie pani, żebym był miły dla moich krewniaczek. Czy to nie hipokryzja? - Nie. To zupełnie inna sytuacja. Proszę. Jestem bardzo zmęczona i nie chcę więcej rozmawiać na ten temat. - Ale ja chcę. Wcale nie oczekiwała, że hrabia zrezygnuje z wyjaśnień. Zasłużył sobie na nie, stając w jej obronie. Westchnęła ciężko. W chłodnym nocnym powietrzu jej oddech zmienił się w parę. - Proszę więc pytać. - O ile wiem, lord Retting ma jeszcze starszego brata, prawda? - Tak, Thomasa, markiza Croyden. Mój drugi kuzyn większość czasu spędza w Szkocji. Nie znam go dobrze. A wuj... cóż, przed laty zerwaliśmy wszelkie kontakty i oboje jesteśmy szczęśliwi z tego powodu. - Rozumiem. Skąd ta wrogość? - A skąd pańska wrogość wobec ciotki i kuzynki? Zatrzymał się przy ławce. - Będziemy się przekomarzać? Może usiądźmy. Z wahaniem przycupnęła na zimnym kamieniu. - Wolałabym nie obarczać pana swoimi troskami, jeśli pyta pan tylko z uprzejmości. - Sądzi pani, że jestem uprzejmy? Wprost niezwykłe. Biło od niego ciepło, więc przysunęła się bliżej. - Zachował się pan po rycersku, przepędzając mojego kuzyna. - Właśnie. Dlaczego sama pani tego nie zrobiła? Z własnego doświadczenia wiem, że ma pani ostry język, a Virgil Retting jest bardzo łatwym celem. Alexandra wstała i zaczęła spacerować po ścieżce w tę i z powrotem. - To moje kłopoty. Do tej pory radziłam sobie z nimi sama i nadal będę.